Zachęcanie dziecka do współpracy
Nie trać nigdy cierpliwości. To jest ostatni klucz, który otwiera drzwi.
A. de Saint-Exupery
Niejednokrotnie odczuwamy zniechęcenie, złość czy zmęczenie codziennym powtarzaniem naszym dzieciom tych samych uwag i bezskutecznym przypominaniem o obowiązkach. Aby nakłonić je do robienia tego, co chcemy lub żeby zachowywały się tak, jak tego oczekujemy, niejednokrotnie też uciekamy się do metod, które oparte są na wymuszeniu zewnętrznego posłuszeństwa, a nie na przekonaniu dziecka do słuszności tego, co miałoby zrobić. Repertuar takich działań jest dość bogaty: są to groźby, rozkazy, przekupstwo, obietnice, krytyka, sarkazm, poniżanie, porównywanie z innymi, „prawienie kazań”, krzyk, obrażanie się….
Ważne będzie, aby pamiętać, że często problem wynika z niezgodności potrzeb. To nam, dorosłym, przeszkadza bałagan w pokoju, hałas, nie umyte zęby, nadużywanie telefonu czy komputera, natomiast dzieciom (małym i dużym)– wcale. Celem będzie zmiana nastawienia dziecka, ale chodzi tu o jego dobrowolną zgodę na podjęcie oczekiwanego działania. Nie przybliży nas do tego celu stosowanie presji, czy innych metod, które tak naprawdę godzą w godność dziecka. Chcąc zachęcić dziecko do współdziałania należy uwzględnić jego uczucia, czyli również zrozumieć i zaakceptować niechęć do ograniczeń (trudno, żeby cieszyły kogokolwiek zakazy).